poniedziałek, 23 lutego 2009

Co dalej, Ameryko?

Celowo zwlekałem z wpisem czekając na koniec sesji USA. Widzę Amerykanie mają także specyficzne poczucie humoru. Na S&P500 minimum listopadowe wynosi 741 punktów, dziś przez większość czasu zdawało się, że ten poziom osiągną bez problemu, tymczasem po godzinie 19tej zaczął się ruch boczny, potem lekka zwyżka trwająca do 20.30., a potem znowu spadek, do minimum listopadowego brakło niespełna 1,31punkta. A co ja tak z tym poczuciem humoru? Bo w sumie dalej nie można być do końca pewnym jednej rzeczy. W listopadzie przebito dołki z 2002 r. a już następnego dnia po „rzeźniczym” zdawałoby się początku nastąpiło odbicie. Fakt, że skończyło się to na klinie zwyżkującym i dziś Amerykanie ponownie witają minima...

S&P500 zmajstrował kanał spadkowy. Modelowo to teraz powinno iść czy to jakoś bokiem czy lekką zwyżką w stronę górnego ograniczenia, ale model teoretyczny modelem. Nie jest oczywiście wykluczony taki wariant jak również nie jest wykluczone wybicie górą w tym wypadku, ale póki co trudno być optymistą.
Są też 2 inne możliwości: indeks może posuwać się wzdłuż dolnego ograniczenia owego kanału i to, co najciekawsze, nie byłby najgorszy wariant. Prawdziwe nieszczęście mogłoby się zdarzyć gdyby w najbliższym czasie indeks wyszedł dołem z tego kanału. Kanał wyznacza mniej więcej jakiś kierunek ogólny. Wyjście z niego oznaczałoby spore zwiększenie dynamiki spadku, oczywiście zdarzają się jakieś sporadyczne fałszywe wybicia, więc trudno mi mimo wszystko przesądzać, że jeśli np. jutro wybije dołem, to we środę tego nie zanegują.
Póki co czekamy na Azję i na początek sesji u nas. To może być ciekawy dzień…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz